To, co mnie urzekło w Hausengel na początku, urzeka mnie każdego dnia na nowo
Marzena Tylman
W Hausengel wchodzę w skład pięcioosobowego zespołu telefonicznej firmowej centrali. Nie marzyłam nigdy o obsłudze telefonicznej centrali firmy, ale im dłużej to robię, tym bardziej staje się jasne, że nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną. Wykonując moją pracę nie raz słyszę głosy wdzięczności i słowa podziękowania za okazaną rodzinom oraz opiekunkom pomoc i wsparcie. To najlepiej świadczy o tym, że to co robimy ma sens! Takie słowa to duży komplement, ale też zobowiązanie na przyszłość, by nie zawieść ludzi, którzy obdarzają nas swoim zaufaniem.
Cenię sobie bardzo to stanowisko również z tego względu, że bycie na tak zwanej pierwszej linii umożliwia mi utrzymywanie z każdym ze współpracowników regularnego kontaktu. Z pozycji osoby pracującej zdalnie, nie jest to wcale bez znaczenia. Już trzeci miesiąc pracuję w trybie home office. Hausengel potrafił zareagować na moje potrzeby, a właściwie komunikacyjny impas, i umożliwił zdalne realizowanie mojej pracy. Empatia, która została mi okazana przez pracodawcę bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, ponieważ nie sądziłam, że szef sam dostrzeże moje problemy z dojazdem do pracy i zechce na nie zareagować, proponując mi pracę z domu. Myślę, że nie każdego pracodawcę stać na taki ukłon w stronę pracownika.
Na przestrzeni ośmiu lat mojej współpracy z firmą, a ściślej z jej poznańskim oddziałem, bardzo wiele się zmieniło. Kiedy przed laty rozpoczynała się moja przygoda z Hausengel, zespół biura liczył sobie raptem trzy osoby. W tej chwili nasze poznańskie biuro jest w swoim wielkim rozkwicie. Moi współpracownicy to moje bratnie dusze – kto by pomyślał, że przyjaciół można znaleźć także w pracy? A jednak – w Hausengel jest to możliwe! Obecnie zespół liczy sobie jednak już ok. 25 osób i na tym nie koniec, ponieważ biuro wciąż się rozrasta, poszerzając swój skład o kolejnych pracowników. Powstaje wiele nowych projektów, realizujemy także wiele rozmaitych inicjatyw, a nie do przecenienia jest tu na pewno osoba prezesa naszych polskich spółek, Piotra Głowackiego. Gdyby nie jego zaangażowanie, inicjatywa i kreatywność Hausengel International Polska sp. z o.o. sp. j. nie miałaby się dziś tak dobrze i nie byłaby w miejscu, w którym obecnie jest. Nie chcę wydać się przesadnie sentymentalna czy ckliwa, ale korzystając z nadarzającej się okazji pozwolę sobie użyć raz jeszcze magicznego słowa „dziękuję” – dziękuję Hausengel! Dziękuję Ci, Piotrze!
To, co ujęło mnie na początku mojej współpracy z firmą, uwodzi mnie nadal. Hausengel nie jest bowiem jedną z wielu firm branży opiekuńczej, jakich na rynku jest wiele. To coś więcej. To grupa ludzi chcących zrobić coś dobrego dla innych i robiąca to już skutecznie od wielu lat. W Hausengel szczytną ideę jaką jest chęć stworzenia jak najlepszych warunków życia osobom, dla których nastała tak zwana jesień życia po prostu się realizuje!